Oskar Kolberg opisał życie na Pałukach dość dokładnie. I nie dowiemy się już nigdy czy pisząc o skłonności Pałuczan do gniewu, był tylko wnikliwym kronikarzem, czy… nieco złośliwie tę ich cechę uwypuklił dokładniej. „Serya niniejsza ma na celu przedstawienie właściwości etnograficznych ludu zamieszkującego północne okolice Wielkopolski , znane w większej swej części pod nazwą Krajny, Pałuk i Kujaw. (…)
W Pałukach i nad Notecią przychodzą robotnicy z licznych olędrów i podejmują się sprzętu zboża. Zboże skoszą, zwiążą, zwiozą dworskiemi zaprzęgami do gumien, zaraz je wymłócą i za całą robotę biorą wynagrodzenie w ziarnie 1/8 – 1/16 części zboża. (…)
Na Pałukach, skorsi już niż gdziekolwiek są ludzie do gniewu, wyrzekań i obelg; więc też tu częściej usłyszysz złorzeczenia i wyrazy takie jak np. „bodaj ci wszystkie kości ze stawów wypadły! (może przypominek tortur?)”— „bodajś pękł!” — „ty zatracona duszo!”— „psiąkrew!” — „zatruty psie!” — „potrecie złodziejski!” — „smoczypyskul” — „ty wątrobniku!” — „ty kołtuniarzu!” — „ty osiemnasty kołtunie!” — „śleporód, ślepowron!” (na Mazura); — „o wy raki pieczone!” (na leniwe konie). (…)
Rodzice zterani pracą, mieszkają na starość w tejże samej zwykle chałupie, którą odstąpili wraz z gospodarstwem dzieciom, i (na Pałukach) są u nich na wyderku (niektórzy nazywają to: na wyżerku).”
Oskar Kolberg „Dzieła wszystkie – W. Ks. Poznańskie” Tom XI cz.3.